Menedżerowie, którzy wzięli udział w badaniu, spodziewali się, że ta sytuacja odbije się na przychodach, zatrudnieniu i planowanych inwestycjach. Perspektywy finansowe spółek także nie były dobre, co oczywiście znalazło odzwierciedlenie w polityce szkoleniowej firm. Duża część z nich, wobec niepewności rynku i spodziewając się nadchodzącego kryzysu, skoncentrowała się głównie na utrzymaniu własnej działalności biznesowej, ograniczając wydatki, czyli „tnąc koszty”. Większość inwestycji, w tym także w pracowników i ich rozwój, została wstrzymana lub przesunięta na rok 2021. To w połączeniu z obostrzeniami rządowymi, dotyczącymi organizowania spotkań spowodowało nagły i drastyczny spadek zainteresowania ofertami szkoleniowymi. W firmach szkoleniowych, z którymi pracuję na co dzień, niemal z dnia na dzień wszelkie zaplanowane działania zostały odwołane, a kalendarze trenerów skasowane. Szkolenia wewnętrzne również zostały ograniczone do niezbędnego minimum ze względu na konieczność zachowania zasad bezpieczeństwa. Część firm przeszła niejako w „tryb awaryjny”, realizując tylko podstawowe działania. Niepewność co do rozwoju pandemii, strach przed niewypłacalnością partnerów biznesowych, anulowaniem zamówień, nieobecnością pracowników czy kolejnymi ograniczeniami skutecznie zahamowała plany rozwojowo-szkoleniowe w pierwszym kwartale minionego roku. Sytuacja jednak nie mija z upływem kolejnych miesięcy i organizacje wraz z pracownikami musiały nauczyć się funkcjonowania w nowym, zmienionym przez pandemię środowisku.
REKLAMA
Okazało się, że firmy, aby przetrwać, muszą nie tylko produkować, lecz także rekrutować, wdrażać, rozwijać i szkolić swoich pracowników, nawet jeśli swoją pracę wykonują częściowo z domu. Pandemia koronawirusa spowodowała nawet powstanie nowych zawodów, np. we Włoszech nowym specjalistą został kontroler ds. COVID-19. Wobec zagroże...