Zarządzaj stresem, czyli jak praktycznie wdrożyć zmianę w świecie produkcyjnym?

Ja szef

W poprzednim artykule omówiliśmy, dlaczego w tym procesie pojawia się strach i dlaczego gdy nie zostanie pokonany, to blokuje możliwość przeprowadzenia zmiany. Dziś, będzie o sposobach, jak nad tymi trudnymi emocjami zapanować, jak przygotować siebie i zespół i jak postępować, gdy wdrażanie już się zacznie. To wszystko okraszone kilkoma przykładami z praktyki i… analogiami lotniczymi.

Pierwszą część artykułu zamknęliśmy konkluzją, że w kontekście zarządzania emocjami Twoim głównym zadaniem jako wprowadzającego zmianę jest zmniejszenie strachu w zespole poddawanym temu procesowi. Żeby to zrobić, musisz przede wszystkim zadbać o poziom swojego stresu – dokładnie jak na grafice w samolocie pokazującej, kto najpierw ma zakładać maskę z tlenem w razie wypadku. Najpierw opiekun sobie, potem dziecku. Chodzi o to, że jeśli opiekun będzie niedotleniony, nie zajmie się właściwie dzieckiem. Z Tobą jest bardzo podobnie – jeśli emocje wyłączą Ci możliwość nauki i kreatywnego myślenia, nie będziesz w stanie przeprowadzić zespołu przez trudny czas zmiany. 

REKLAMA

A jak możesz o siebie zadbać?

Strach i stres wynikają również z zaskoczenia różnymi sytuacjami podczas wdrożenia zmiany. Jak można im przeciwdziałać? Planując. Planując wszystko albo prawie wszystko.

Zacznijmy od analizy przypadków. Przygotuj analizę wszystkich możliwych scenariuszy, w jakie wdrożenie może się rozwinąć. Jeśli masz z kim, urządźcie burze mózgów. Ja na tym etapie lubię korzystać z narzędzi typu mapa myśli – pozwalają na swobodne rozwijanie scenariuszy bez porządkowania ich w ustrukturyzowany sposób, nadawania kolejności. Do każdego przypadku dobrze jest przygotować choć krótki scenariusz „co, jeśli…”. Nie chodzi o tworzenie książki alternatywnych rozwiązań z atakiem kosmitów włącznie, ale o to, żeby w Twojej świadomości zafunkcjonowały różne scenariusze i rozwiązania dla nich – zmniejszy to Twoje zaskoczenie, jeśli któryś z nich się wydarzy. A co nawet ważniejsze – pozwoli tak kształtować postępowanie, żeby choć części starać się uniknąć. Im lepiej przygotujesz się na tym etapie, tym mniej rzeczy Cię zaskoczy.
Doskonałym zobrazowaniem tego, o czym piszę, jest przykład kapitana Wrony. Jeśli nie kojarzysz – kilka lat temu zdarzyło się, że w polskim samolocie pasażerskim podczas lądowania nie wysunęło się podwozie. Dla laika przypadek wydaje się bez wyjścia. Kapitan tego samolotu – kapitan Wrona właśnie – sprowadził go bezpiecznie na ziemię. Na kilka dni, całkiem zasłużenie, został bohaterem narodowym. Jako że zwykle w naszej kulturze łączymy bohaterstwo z czynami niesamowitymi, dziennikarze dość szybko zaczęli dopisywać scenariusze jak z hollywoodzkiego filmu akcji. Na wszystkie kapitan Wrona odpowiadał spokojnie – „postępowałem według instrukcji. Jesteśmy szkoleni, żeby postępować według instrukcji, przypadek niezadziałania podwozia jest w niej opisany, postępowałem zgodnie z zaleceniami”. Ty, przygotowując analizę scenariuszową, piszesz instrukcję dla samego siebie. Im bardziej się przyłożysz, tym spokojniej będziesz postępował nawet w sytuacjach dla laika bez wyjścia.

Czy można zaplanować porażkę?

Ważnym krokiem na etapie planowania jest zaplanowanie… porażki. Tak, dobrze widzisz. Porażki. Bo oczywiście najlepiej, jeśli wszystko pójd...

Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów

Co zyskasz, kupując prenumeratę?
  • 6 numerów czasopisma "Menedżer Produkcji"
  • Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
  • Dodatkowe dokumenty do pobrania i samodzielnej edycji
  • ...i wiele więcej!

Przypisy